KIJÓW EKSPRESOWO

00:57

Witajcie! Dziś relacja z kolejnej ekspresowej objazdówki, tym razem pora na Kijów - stolicę Ukrainy. Ci z was, którzy śledzą moje poczynania na blogu wiedzą, że podczas powrotu z Tajlandii mieliśmy przesiadkę właśnie w Kijowie, a że mieliśmy ponad 5 godzin luzu postanowiliśmy to wykorzystać, by zobaczyć Kijów, a chociaż Majdan. Do Kijowa dolecieliśmy rano. Przed terminalem jest mały skwar z figurami w różnych barwach, które mają charakterystycznie uniesione dłonie, próbowałam się doszukać co one symbolizują i dlaczego tam są, jednak nic nie znalazłam :/ czy ktoś z was się orientuje? Wygląda to tak:



Z lotniska można wziąć taksówkę (stoi pani na oficjalnym stoisku i proponuje transport, oraz cała masa taksówkarzy nieoznakowanych samochodów zaczepia podróżujących oferując swoje, dużo tańsze, usługi) lub pojechać autobusem, który kursuje do centrum. My woleliśmy nie ryzykować zgubienia się, postojów i pomyłek, na które byliśmy narażeni wybierając transport publiczny, tak więc padło na taksówkę. Za 350 UAH dojechaliśmy na Majdan. Jechaliśmy dość długo, bo prawie 50 minut, pewnie było to spowodowane wczesną godziną i tym, że ludzie gnali do pracy, przez co miasto było trochę zakorkowane. Gdy już dotarliśmy zaliczyliśmy szybką kawę i biegiem przez miasto. O ile na lotnisku o wojnie ani widu, ani słychu, to na Placu Niepodległości mieliśmy zupełnie odwrotne uczucia... Wszędzie mnóstwo zniczy, kwiatów, zdjęć zabitych, przedmiotów osobistych... Brak słów, a między tym chmara policjantów i wojskowych... Serce człowiekowi pęka... 


Podchodząc do Lackiej Bramy ze statuą św. Michała Archanioła na szczycie widok się nie zmienia, pod tablicą pamiątkową widać kolejne gesty upamiętniające poległych. Obok rozstawiona gromna tablica ze zdjęciami młodych chłopców, którzy podczas Euromajdanu stracili życie.



 


Najbardziej charakterystycznym punktem Majdanu jest pomnik przedstawiający słowiańskie bóstwo – Berehynię – opiekunkę domowego ogniska. Został on wzniesiony na miejscu dawnego pomnika Lenina i symbolizuje opiekę nad narodem Ukraińskim. Pod pomnikiem znicze ułożone na kształt prawosławnego krzyża i kolejne tablice pełne fotografii. Nie dało się nie zauważyć niechęci Ukraińców do Putina. Widzieliśmy napisy protestacyjne,tj. "Mankind! Putler is a monster and antichrist! Please, for God's sake STOP HIM!!! Glory to heroes!"





 


 
W tym depresyjnym klimacie idziemy dalej, by przejść w górę ulicy i móc poczuć jeszcze większy smutek. Idąc mijamy pomnik legendarnych założycieli Kijowa – Lybid i jej braci Kija, Szczeka oraz Chorywa, którzy trzymają flagę z napisem "STOP Putin's terrorism and hypocrisy!"






I tak jak wspomniałam podążaliśmy w górę ulicy, by oddać hołd kolejnym ofiarom. Cały murek wzdłuż ulicy zamienił się w pomnik upamiętniający dramat jaki rozegrał się w sercu Kijowa zaledwie 1,5 roku temu. Zastanawiam się czym zasłużył sobie na śmierć 17-letni chłopiec, albo czym naraził się 83-letni staruszek czy kilka kobiet, które również zginęły... To wszystko jest takie przykre i niesprawiedliwe.





 

Gdy przeszliśmy już cały Plac Niepodległości dyskutując o tym jak niepojęte są działania ludzkie, zdaliśmy sobie sprawę, że zostało nam już niewiele czasu i należy zwiększyć tempo. No i oczywiście, gdy tylko człowiek zaczyna się spieszyć, coś musi go zatrzymać. Tym razem była to para z gołębiami, które próbowali nam wcisnąć, niestety... nie udało się uciec... Pani zaczęła kłaść gołębie na moich rękach, ramionach, a nawet głowie, nie zważając na dosadnie wyrażone przeze mnie niezadowolenie. Wyskoczyliśmy z kasy (przez co później musieliśmy szukać bankomatu) i wreszcie dali nam spokój. Zero przyjemności, bałam się, że zostawią mi niespodziankę na poncho :P





Szybkim krokiem, ulicą Sofijską, dochodzimy do Soboru Mądrości Bożej, zwanego również Sofią Kijowską. Przez swoje walory artystyczne Sobór został w 1990r. wpisany na listę światowego dziedzictwa kultury UNESCO, a w 2007r. uznany za jeden z siedmiu cudów Ukrainy.


Krocząc ulicą Vladymyrską dochodzimy do Złotej Bramy. Nie dajcie się zwieść jej nazwie ;) Do końca XI wieku była ona zwana Bramą Południową, jednak gdy w pobliżu wybudowano Kościół Zwiastowania, który zdobiony jest złotymi kopułami, zmieniono jej nazwę.



Ostatnim obiektem jaki udało nam się zobaczyć przed powrotem na lot był budynek Kijowskiej Opery Narodowej. Później trochę żałowaliśmy, że nie zostaliśmy jeszcze chwilę, gdyż szybciutko udało nam się dostać na lotnisko (w stronę powrotną uniknęliśmy korków), no ale trudno, tego się nie przewidzi, a lepiej przemęczyć się chwilę dłużej na lotnisku niż szukać kolejnego lotu, na wypadek spóźnienia :)




Kijowie, oj Kijowie, cóż ja mogę powiedzieć... No nie podobasz mi się i tyle! Przykre to bardzo, nic na mnie nie zrobiło jakiegoś ujmującego wrażenia. Może to dlatego, że mieliśmy tak niewiele czasu i wszystko było oglądane na wariata, jednak jedyne uczucie jakie mi pozostało wyjeżdżając z Kijowa to smutek, żal oraz tysiące myśli odnośnie wojny i tego jaki ludzie gotują sobie los. Więc też chyba trochę nastroje jakie tam panują wpłynęły na moje postrzeganie tego miasta. Modlę się o koniec wojny, a gdy to nastąpi i Ukraińcy będą spokojni, wtedy chętnie wrócę do Kijowa i może wtedy się polubimy :) Czy ktoś z was zwiedził Kijów i się w nim zakochał? :)
 

You Might Also Like

0 komentarze