BIG NEWS!!

09:34


Panie i Panowie
Ladies and gentleman
Meine Damen Und Herren! 
Madame et Monsieur! 

Poznajcie naszą kruszynkę :) 
Lily lub Maksymiliana/Tobiasza 
(wciąż nie możemy się zdecydować:))



tak nasze maleństwo wyglądało w 12 tygodniu :)

Gdy rok temu realizowaliśmy nasze podróżnicze marzenie - wakacje w Tajlandii (relację z Bangkoku znajdziecie tu, a z kolejnych dni na wyspach klikając w odpowiedni numerek: 1, 2, 3, 4, 5), zaczęliśmy planować naszą rodzinę. Nie szaleliśmy z kalendarzykami, mierzeniem temperatury, ogólną obserwacją organizmu, najzwyczajniej w świecie cieszyliśmy się sobą. Jednak gdy pod koniec roku nic z tego nie wychodziło, zwróciłam się z prośbą o pomoc do znajomej ginekolog (osobom z Katowic i okolic baaaardzo polecam-klik). Dominika dała mi kilka prostych rad - oświecając nas, że najprościej w aptece kupić test owulacyjny:) - i już miesiąc później (20 lutego 2016r.)  mogliśmy się cieszyć dwiema kreseczkami na teście ciążowym. Tego samego dnia mieliśmy zaplanowane wyjście do teatru z naszymi rodzicami i babcią, więc od razu przekazaliśmy naszym najbliższym cudowne wieści. 



Obecnie jestem w czwartym miesiącu ciąży. Jest dobrze. Choć pierwsze trzy miesiące były, hmmmmm mogłabym rzec... książkowe. Wszystkie objawy jakie towarzyszą ciąży miałam. Jedyne czego uniknęłam to wymioty, choć mdłości nie dawały mi spokoju, więc i tak spędzałam czas wisząc nad kiblem z nadzieją, że może wreszcie poczuję ulgę - a tu nic. Bywały dni, że ciężko było mi się podnieść z łóżka, gdyż ból głowy był nie do zniesienia. Lekarz stwierdził, że bez obaw mogę przyjmować Paracetamol, ale moja przewrażliwiona natura i obawa o maleństwo wzięły górę i próbowałam przetrwać te męki bez lekarstw. Radość i myśl, że siedzi we mnie nasze maleństwo rekompensowały wszystkie bóle, nudności i zmęczenie. Serio - polecam;) Oczywiście pisząc o książkowych objawach, te pozytywne nie nastąpiły :P nie mam cery jak pupcia niemowlęcia, a moja głowa nie cieszy się bujną fryzurą, włosy się wzmocniły, owszem, ale tylko tam skąd trzeba się ich pozbywać, więc ogólnie - MASAKRA! Jednak nie ma co marudzić:)

Dzidzia ma się dobrze. Zrobiliśmy badania prenatalne i testy nasze dzieciątko przeszło śpiewająco. Aczkolwiek z bobasa cała mama, bo to istne małe ADHD, lekarz nie mógł wyjść ze zdziwienia nad akrobacjami jakie 6,5 centymetrowy maluszek może wyprawiać, zbadanie dzidzi i pobranie wszystkich pomiarów zajęło mu dłuższą chwilę. Tak wiec dzieciak będzie przebojowy - czyt. jest szansa na szybki powrót do formy po porodzie (no jakoś muszę się pocieszać;)). 
Wagowo póki co bez zmian, jednak czuję, że brzuszek mi zaczyna rosnąć. Jedyne czego żałuję, to że nie robiłam sobie regularnie zdjęć tydzień po tygodniu żeby mieć podgląd jak rosnę. Codziennie się ważę i wyszłam z założenia, że skoro waga nie rośnie (a wręcz początkowo malała) to nie ma co się fotografować bo nie ma różnicy, aż tu pewnego pięknego dnia spodnie stały się bardziej obcisłe, a mój mąż biegiem sunął po aparat :) Dlatego brakuje mi zdjęć przed i z początku ciąży, ale to nic. Wystartowaliśmy od 11 tygodnia, więc nie ma mocnych żeby z czasem nie było widać większej różnicy:) 


You Might Also Like

0 komentarze